Czy przypominamy sobie sytuację z ostatnich dni kiedy to zarówno Grecy, jak i Hiszpanie ruszyli na własne banki w celu wyciągnięcia z nich wszystkich swoich oszczędności oraz inwestycji? Z pewnością tak. Sytuacja była więc szczególnie nieciekawa w Hiszpanii, gdzie sektor finansowy mógł przeżyć załamanie. Minister gospodarki Luis de Guindos zapewnił że hiszpańskie banki są w dobrej kondycji i nie zagraża im żadne załamanie finansowe, dlatego też nie potrzebują żadnej pomocy zewnętrznej dla swojego systemu bankowego. Największą winę za sytuację w całej Europie ponosi pęknięta bańka spekulacyjna w sektorze nieruchomości w roku 2008. Ban Bankia – został ostatnio znacjonalizowany – potrzebuje zastrzyku około 7 miliardów euro, ale nawet z tą sytuacją rząd Hiszpański chce poradzić sobie sam. De Guindos oświadczył raz jeszcze – na poniedziałkowym forum – że nie ma potrzeby skorzystania z zewnętrznej pomocy finansowej pochodzącej z funduszy ratunkowych. Mija kolejny miesiąc a hiszpański rząd po raz kolejny skłania banki do utworzenia rezerw na sumę 30 mld euro, które mogły by w jakimś stopniu pokryć ich straty wynikające z inwestycji w rynek nieruchomości. Hiszpański minister zapowiedział także wprowadzenie audytu banków przez dwie niezależne instytucje finansowe, których zadaniem będzie wyeliminowanie niepewności, a odbudowa zaufania. Ostateczne oferty w tej sprawie już napłynęły, dlatego warto spodziewać się że już w niedługim czasie ministerstwo gospodarki poinformuje o swoim wyborze.
Wybrane instytucje przez około miesiąc czasu będą przeprowadzać różnorakie testy odpornościowe na bankach. Po wstępnym oświadczeniu nastąpi druga ocena, która ma zająć już troszkę więcej czasu, ale ma być za to bardziej szczegółowa. Przypomnijmy że ostatniego piątku Moody’s obniżył noty aż 16 hiszpańskim bankom, które określono mianem kłopotów – pracują w niesprzyjających warunkach, mają kłopot z dostępem do rynku kapitałowego, a ich jakość pogarsza się, w głównej mierze przez coraz bardziej rosnące tzw. złe pożyczki, które nie są spłacane.
