Zaciskać pasa czy rozdawać pieniądze potrzebującym? – oto jest pytanie

Obecna sytuacja w Europie jest jedną z najgorszych w historii. Niektórzy ekonomiści twierdzą wręcz, że tak źle nie było od czasu drugiej wojny światowej. Z pewnością jest w tym wiele racji, bo galopująca inflacja i rosnące bezrobocie nie tylko dryluje gospodarki poszczególnych krajów z pieniędzy, ale także zaciska spiralę zadłużenia na ich mieszkańcach.

Praktycznie wszyscy politycy mają dylemat – zaciskać pasa czy rozdawać pieniądze potrzebującym? Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ jak mawiają niektórzy – punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Np. w USA podjęto kiedyś próbę rozdawania rodzinom po 1000 dolarów na domostwo. Czek ten mógł zostać wydany np. nowy sprzęt RTV czy nawet jedzenie. Z pewnością napędziło to gospodarkę, ale tylko chwilowo. Europie potrzebny jest obecnie dużo większy zastrzyk finansowy. Coś, co poruszy ją z miejsca – tłumaczą specjaliści. Problem w tym, że pomimo wielu światłych ekonomistów nikt tak naprawdę nie wie, co zrobić, aby świat ponownie „zaczął się kręcić”, jak dawniej. Oprócz dawania środków można by podjąć strategię szerokich oszczędności – od służby zdrowia, przez oświatę po inwestycje. Z czasem mogłoby jednak dojść do sytuacji, w której rynki stanęłyby w miejscu, bo nikt nie wydawałby więcej, ponad to co jest niezbędne do przeżycia. Zniknęłyby luksusowe samochody, piękne rezydencje, a sklepy przestałyby sprzedawać wyszukane wina czy sery. Jak więc widać nie ma drogi na skróty – pozostaje jedynie hybryda, czyli połączenie zarówno oszczędzania, jak i inteligentnego pobudzania gospodarek strefy euro.

Obecnie ciężko jest powiedzieć, czy uda się komuś tego dokonać. Prawdopodobnie ktoś taki prędzej czy później musi się znaleźć. Inaczej Europa zwyczajnie upadnie – kwitują specjaliści.