Nie od dziś wiadomo że to właśnie Niemcy kładą główny nacisk na politykę zaciskania pasa oraz reformowania kraju. Z jednego strony nie ma się co dziwić, gdyż za każde przewinienie (czytaj potknięcie takie jak w przypadku Grecji) w konsekwencji będzie musiał dokładać rząd w Berlinie. Z drugiej jednak strony, zaraz po wyborach prezydenckich w Francji, gdzie zwycięstwo zdobył Francois Hollande – górując nie jako nad Nicolasem Sarkozym – nastąpiła mała dezintegracja w Europie, gdyż większość państwa nie chce wcale oszczędzać, a stymulować gospodarkę i tworzyć nowe miejsca pracy. Przykładem nadmiernego oszczędzania, a później recesji jest sama Wielka Brytania. Dlatego niemiecki dziennik Sueddeutsche Zeitung pozwolił sobie napisać że Niemcy w obecnej sytuacji po raz pierwszy w historii znalazły się w tak dużej izolacji od reszty poważnych graczy na świecie. Podczas spotkania szefów państw i rządów, które odbędzie się w Brukseli, Angela Merkel będzie starała się nie dopuścić do uchwalenia programu przezwyciężenia kryzysu, za który w głównej mierze to właśnie Niemcy będą musiały zapłacić. Gazeta Sueddeutsche Zeitung powołując się na anonimowego urzędnika wysokiego szczebla oświadcza że kryzys wspólnej waluty euro jest przypadkiem niezwykłej samotności Merkel wśród innych krajów euro strefy. W rzeczywistości ciężko nie odnieść wrażenia, że to co pisze niemiecki dziennik nie jest prawdą, bo jest.
Największym problemem wydaje się oczekiwanie na sygnał ze strony Berlina – zwłaszcza po ostatnich wyborach we Francji czy Grecji. Sygnał miałby dotyczyć nie jako przyznania się do błędów, gdyż obecnie wybrane władze nie wspierają już tak chętniej polityki oszczędności lub wcale nie chcą tego czynić. Czyżby Niemcy rzeczywiście musiały skorygować swój wcześniej obrany kurs? Z pewnością obecni rządzący domagają się poluzowania polityki budżetowej oraz zaproponowaniu bardziej rozwojowych programów mających wspierać wzrost.
