Masz umowę umowę o dzieło albo zlecenie? Zapomnij o karcie kredytowej!

Karta kredytowa z roku na rok staje się coraz bardziej rzeczą, bez której trudno się obejść. Wiele firm – głównie wypożyczalni samochodowych czy hoteli – pozwala na płatność jedynie z jej udziałem. Należy mieć jednak na uwadze fakt, że w związku z kryzysem polskie banki (jak i praktycznie wszystkie inne na świecie) zaostrzyły swoją politykę w zakresie wydawania kart płatniczych.

W wielu z nich możemy dosłownie pomarzyć o tym, by otrzymać kartę kredytową pracując na umowę o dzieło czy zlecenie. Niektóre pozwalają na uzyskanie w tym wypadku plastiku z limitem na poziomie kilku tysięcy złotych, ale dopiero po przedstawieniu historii konta bankowego oraz umów za ostatni rok. Nie obejdzie się także bez zeznania PIT potwierdzonego przez Urząd Skarbowy. Standardem staje się powoli to, że karta kredytowa dostępna jest głównie dla osób, które posiadają umowę o pracę – i to najlepiej na czas nieokreślony. Obecnie nawet dobrze zarabiający przedsiębiorcy mają nie lada problem z uzyskaniem karty, która pozwoli im się wygodnie zadłużać na prawie dwa miesiące – i to w dodatku bez odsetek. Banki zrobiły się tak restrykcyjne, że kartę kredytową otrzymamy tak naprawdę „na podpis” obecnie jedynie w mBanku, MultiBanku, a także w Banku Millenium. Przygotowują one specjalne oferty dla klienta (po min. 6 miesiącach regularnego zasilania konta), dzięki czemu akceptuje ofertę online, a karta przychodzi w ciągu kilku dni pocztą. W większości przypadków odbywa się to bez oświadczeń czy zaświadczeń. Warunkiem jest jednak krystalicznie czysta historia kredytowa – czyli brak długów i poślizgów w spłatach kredytów czy posiadanych wcześniej kart kredytowych.

Nie pozostaje nam nic innego, jak zaakceptować fakt, że karty kredytowe nie są dostępne dla wszystkich – zwłaszcza w trudnych dla banków, jak i ich klientów czasach kryzysu. Każdy zabezpiecza się jak może przed tym, by jego wierzyciele byli wypłacalni. Szkoda jednak, że tak niewiele banków ma zaufanie do swoich stałych klientów, którzy pomimo tego, że pracują na podstawie „umów śmieciowych”, to radzą sobie ze swoimi zobowiązaniami dużo lepiej, aniżeli ich koledzy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę.