Pieniądze zwykliśmy trzymać na kontach osobistych, do których otrzymaliśmy karty płatnicze. Z jednej strony jest to bezpieczne rozwiązanie – bo nie musimy chodzić z portfelem wypełnionym gotówką – a z drugiej komfortowe, ponieważ większy plik gotówki zastępujemy cienką kartą płatniczą. Jeszcze kilka lat temu rozwiązanie to nie było aż tak popularne, ale nakaz prawa co do wypłat wynagrodzeń na konto osobiste, musiał zostać przez pracodawców wypełniony. W ten oto sposób każdy pracujący człowiek musi posiadać konto w banku.
Dla jednych to większy komfort użytkowania pieniędzy, a dla innych większa kontrola rządu, banków, czy urzędu skarbowego – łatwo o blokadę środków na koncie. Jeżeli jednak nie jesteś przestępcą to nie masz się czego obawiać – inwigilacja ci nie grozi. Bardzo często okazuje się jednak, że ten początkowy komfort i bezpieczeństwo w postaci karty płatniczej może przerodzić się w olbrzymi koszmar. W jaki sposób? Wystarczy ją zgubić i już zaczynają się schody.
W chwili, gdy szybko zareagujemy i zastrzeżemy kartę, to bank przejmuje obowiązku wynikające z nieuprawnionego naliczania transakcji kartą. Co więcej, odpowiednie zapisy mówią, że odpowiedzialność za kartę bierze na siebie bank, jeżeli kwota nieautoryzowanych transakcji wynosi ponad 150 euro i nie doszło też do jawnych zaniedbań ze strony właściciela plastiku. Co jednak w sytuacji kiedy karta została zastrzeżona, a my przebywamy na wakacjach z dala od domu i bez środków finansowych?
Na szczęście i na to jest rozwiązanie. Wiele banków udostępnia możliwość wydania karty w trybie awaryjnym lub wypłaty z zagranicznych banków. Trzeba jednak pamiętać, że awaryjne wydanie karty sporo kosztuje, a ceny kształtują się od 150 do nawet 300 dolarów. Nie inaczej jest w przypadku wypłaty z zagranicznego banku. Taka usługa jest tańsza, bo może wynieść już 100 dolarów, ale niektóre banki naliczają też wyższe opłaty – po niecałe 200 dolarów. Wniosek? Uważaj na kartę!
