Większość ludzi na świecie lubi od czasu do czasu zrobić sobie małą przerwę w codziennych zajęciach i udać się na beztroskie wakacje. Z pewnością znamy to z własnej autopsji. Warto jednak zauważyć, że często widok z katalogu informacyjnego biura podróży jest zupełnie inny. Rzeczywistość jest inna, a pokój nie przypomina tego z okładki. Co w takich chwilach robić? Przede wszystkim nie dać się emocjom.
W zasadzie mamy dwa rozwiązania. Pierwszym jest całkowite zrezygnowanie ze sprawy, bo szkoda nerwów. Drugim rozwiązaniem jest zrobienie kilku fotek i po przyjeździe przekazać je odpowiedniemu biurowi turystycznemu – tam gdzie kupowaliśmy wycieczkę. W tej sytuacji możemy oczywiście żądać zwrotu, który nam się należy. Co jednak w sytuacji, kiedy to biuro turystyczne ogłosi bankructwo? Z pewnością nikt z nas nie chciałby tego doświadczyć, ale prawda jest taka, że trudna sytuacja finansowa biur podróży zmusza je do masowej likwidacji, tudzież upadku.
Dotychczas odzyskiwanie pieniędzy od upadłego biura turystycznego było trudne, o ile w ogóle wykonalne – trzeba było liczyć się ze sporą „nerwówką”. Ministerstwo Sportu i Turystyki zapowiedziało istotne zmiany, które każdemu z nas mogą wyjść na dobre, a przynajmniej można będzie poczuć się nieco bardziej bezpieczne. Planuje się stworzenie Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. Ministerstwo przekonuje, że powstanie funduszu ma skończyć problemy z finansowymi roszczeniami klientów wobec upadających biur podróży.
Co ciekawe każdy podróżujący będzie musiał opłacić składkę, która będzie wynosić – w zależności od tego, gdzie chcemy się udać – od 10 do nawet 15 zł. Ministerstwo przewiduje, że dzięki temu roczne wpływy do funduszu będą wynosić blisko 20 milionów złotych – suma ta ma systematycznie rosnąć, bo i podróżujących jest coraz więcej. Trzeba przyznać, że jest to dobra inicjatywa, która spowoduje, że wakacje będą choć troszkę bezpieczniejsze, a klienci bardziej świadomi.
