W Polsce dość często dochodzi do zwolnień grupowych. Często objawia się to złą, a nawet katastrofalną sytuacją finansową firmy. Nie zmienia to jednak faktu, że nie każdy z nas wie, że w takich sytuacjach należą się na nie małe pieniądze. Bardzo często dochodzi do sytuacji, że osoby zwolnione albo dostają mniejsze pieniądze – mniejsze niż przewiduje to prawo – albo nie dostają ich wcale. Wysokość odpraw w przypadku utraty pracy może wynieść nawet do 25 tysięcy złotych i jest to regulowane przez polskie prawo. Należy jednak pamiętać o tym, że rekompensata nie należy się każdemu. Przysługuje ona tylko osobom, które zostają zwolnione grupowo z danego przedsiębiorstwa. Ponadto ustawa o rekompensacie nie definiuje dokładnie jaka jest minimalna kwota i nie zobowiązuje żadnej firmy do zagwarantowania danej kwoty w podpisywanych umowach.
Inaczej ma się sprawa z menadżerami, którzy zajmują wysokie stanowisko w firmie. Zazwyczaj firma zawiera z nimi kontrakt, gdzie jest podana kwota w ramach zwolnienia. Odprawa ta zazwyczaj jest bardzo wysoka. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ wysokość odprawy ma wpływ na znalezienie odpowiednich kandydatów na dane stanowisko. Co więcej, dobrze sformułowana odprawa sprawia, że skuteczność działania jest bardzo wysoka. Najlepszym tego przykładem jest wiceprezes zarządu Alior Banku, który w ramach odprawy uzyskał ponad 4,7 milionów złotych – co robi wrażenie. Oczywiście nie jest to żaden rekord w wysokości odprawy. Prawdziwym rekordzistą okazał się były już prezes Pekao Jan Krzysztof Bielecki. Jego odprawa opiewała na kwotę 7,3 milionów złotych.
Nie oznacza to jednak, że tylko wysocy rangą pracownicy mogą liczyć na odprawy. Pracownicy niższego szczebla też je otrzymują i nie są one zbyt małe. Mogą je otrzymać także osoby, które nie mają wpisane w umowie o pracę klauzuli o rekompensacie za zwolnienie. W 2014 roku wysokość takiej odprawy może wynieść do 25 tysięcy złotych, co jest stosunkowo dużą kwotą dla osoby, które nie zarabia nawet średniej krajowej.
