Mało kto zdaje sobie sprawę, że kosztowny system poboru opłat na drogach – viaToll – przynosi Skarbowi Państwa spore zyski. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad planuje w ten sposób zgarnąć – i to dosłownie – z rynku w 2012 roku prawie 1,2 mld złotych.
W ciągu 2011 roku viaToll przyniósł zyski na poziomie nieco ponad 430 mln złotych. Przeliczając zyski na poszczególne dni wychodzi, że system wnosi do kasy GDDKiA średnio 2 mln złotych dziennie. To naprawdę sporo. Jeśli tak dalej pójdzie, to spełnią się oczekiwania specjalistów co do potencjalnych zysków z systemu. Problemem jest jednak to, że coraz więcej kierowców próbuje unikać automatyczne systemu poboru opłat. GDDKiA broni się przed tym jak może, stawiając bramki kontrolne w najmniej oczekiwanych i trudnych do uniknięcia miejscach. Kierowcy – zwłaszcza ciężarówek i autobusów – przemierzają jednak Polskę w jak najmniejszym stopniu autostradami i drogami szybkiego ruchu. Wszystko po to, by zaoszczędzić pieniądze. Przejazd wielu tysięcy TIRów dziennie przez małe miasteczka powoduje jednak mimowolne uszkodzenia budynków i nawierzchni, a na remonty w kasie brak. Albo więc system będzie musiał być rozszerzony na wszystkie drogi w naszym kraju, albo za niedługo GDDKiA będzie musiała pomyśleć o stworzeniu specjalnego funduszu dla osób i podmiotów poszkodowanych przez nadmierny ruch ciężkich pojazdów w pobliżu danej posesji.
Jedni chwalą system viaToll, inni dosłownie go nienawidzą. Jedno jest pewne – wszyscy musimy się do niego przyzwyczaić, ponieważ będzie on raczej w ciągu najbliższych lat rozwijany, aniżeli zlikwidowany.
