Jak na razie temat upadku Grecji zniknął choć na chwilę z pierwszych stron gazet. Wygląda jednak na to, że kolejna w kolejce do pomocy ustawia się Hiszpania. Kraj ten jest bowiem coraz bardziej zadłużony, a dodatkowo bezrobocie wśród Hiszpanów – zwłaszcza tych młodych – rośnie w zastraszającym tempie.
Unia Europejska nie chce jednak wręcz słyszeć o wykładaniu nowych pieniędzy na kolejne kraje. Hiszpania próbuje się jakoś ratować samemu, sprzedając bony skarbowe na kwotę 5,04 mld euro. Zdecydowanie jednak może to nie wystarczyć na uratowanie kraju przed bankructwem. Madryt jest obecnie jedną z najbardziej zadłużonych gospodarek w Europie. Nie widać nawet przysłowiowego światełka w tunelu. Hiszpanie sami pogrążyli zbędnymi regulacjami swój rynek budowlany w kryzysie. Warto zaznaczyć, że dawał on pracę nie tylko sporej części lokalnego społeczeństwa, ale także robotników z zagranicy. Obecnie praktycznie co drugi Hiszpan do 30 roku życia pomimo posiadanego dyplomu uczelni wyższej nie ma pracy. Jest to spowodowane obawą przedsiębiorców przed tym, że ich firmy zbankrutują. Wolą oni dołożyć obowiązków innemu pracownikowi, albo wykonywać je osobiście, niż zatrudniać dodatkowy personel.
Jeśli sytuacja na rynku się nie poprawi – a to raczej niemożliwe – to Hiszpania jest pretendentem do pomocy ze strony UE. Jeśli jej nie uzyska, to upadnie z wielkim hukiem, pogrążając za sobą całą Wspólnotę. Najgorsze w tym wszystkim może być jednak to, że razem z Hiszpanią upadnie także strefa euro – czyli wspólny rynek i waluta.
