Wygląda na to, że Rosja posuwa się jeszcze dalej w zagraniach związanych z przejęciem Krymu. Media informują, rosyjskie służby bezpieczeństwa blokują niewygodne strony internetowe, serwisy informacyjne oraz blogi osób, które liczą się w życiu społecznym typowych Rosjan. Za blokadę największych stron odpowiada federalna służba do spraw nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i masowego przekazu. Nie ulega jednak wątpliwości, że za większość blokad odpowiadają domorośli hakerzy, którzy działają na zlecenie Służb Wywiadowczych i Służb Bezpieczeństwa Narodowego. Zablokowano między innymi takie strony jak Grani.ru, Kasparow.ru, EJ.ru oraz blog Aleksieja Nawalnego.
Federalna służba do spraw nadzoru sieciowego stwierdziła, że wyże wymienione strony stanowią niebezpieczeństwo dla Rosjan, przedstawiając kłamliwe i nierzetelne relacje z działań rosyjskich wojsk. Przez to więc zostały wpisane do rejestru zakazanych stron na wniosek Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej. Dlaczego zdecydowano się ocenzurować ruch na stronie i wyeliminować je z życia społecznego? Ponieważ serwisy te – przynajmniej według władz – publikowały wezwania do nielegalnych działań i udziału w masowych imprezach, organizowanych z naruszeniem prawa.
Sprawa wydaje się mieć drugie dno i chyba każdy zna jego treść. Nie zmienia to jednak faktu, że do blokady szykuje się już kolejne strony, które mogą mieć wpływ na „organizację masowych akcji, które będą niezgodne z rosyjskim prawem”. Czy z internetem można wygrać? Przykład Chin pokazuje, że tak. Tylko, że Rosja to nie Chiny i warto o tym pamiętać.
