Uważaj na raty „zero procent”. To fikcja!

Wiadomości

Wchodząc do sklepu najczęściej atakują nas hasła, że można skorzystać z prawdziwych rat „zero procent”. Oznacza to, że nie powinniśmy zapłacić żadnych dodatkowych opłat za obsługę kredytu lub jego udzielenie. Jeżeli więc telewizor kosztuje 3000 złotych, to po rozłożeniu go na 10 rat, powinniśmy zapłacić 300 zł miesięcznie. Czy taki ruch jest okazem dobroczynności bankowców, którzy współpracują z danymi sieciami sklepów? Okazuje się, że nie! Rzeczywistość pokazuje, że raty „zero procent” nie istnieją i są fikcją, która pozwala nabić naiwnych w przysłowiową butelkę. Dlaczego więc to jest legalne? Z kilku powodów.

Pierwszym powodem jest to, że oprocentowanie takiego kredytu faktycznie wynosi zero procent. Banki zabezpieczyły się jednak tym, że do udzielanych rat są dodawane dodatkowe koszta i opłaty – np. za udzielenie kredytu, czy jego ubezpieczenie. Drugim powodem jest to, że cena produktu może już w sobie ukrywać koszt kredytu – produkt jest więc droższy, a raty są faktycznie nieoprocentowane i pozbawione dodatkowych kosztów. Pamiętajmy, że gdy cena produktu jest atrakcyjna to praktycznie zawsze i „obowiązkowo” – nie jest to obowiązkowe, ale sprzedawcy chcą nam wmówić, że tak jest, bo dostają od tego dodatkową prowizję – dodawane jest ubezpieczenie, z którego po prostu nie da się nie korzystać – inaczej bank uzna nas za zbyt ryzykownych i nie otrzymamy kredytu.

Duża lista, często ukrytych kosztów i opłat jest dla rat nieoprocentowanych prawdziwą zmorą. Czasami dużo bardziej opłaca się skorzystać z kredytu zwykłego, bo wychodzi to dużo taniej niż może nam się wydawać. Jeżeli jednak jakimś cudem uda nam się znaleźć kredyt, który faktycznie nie jest oprocentowany i nie ma żadnych dodatkowych opłat i kosztów, to musimy wiedzieć, że prawdopodobnie cena kredytu jest ukryta w produkcie. Nikt nie będzie charytatywnie rozdawał pieniędzy, ponieważ to wielki biznes.

0 0 votes
daj ocenę
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments