Trwające negocjacje w sprawie nowego budżetu Unii Europejskiej nie przyniosły jak na razie widocznych rezultatów. W chwili obecnej figuruje kompletny brak sum dla poszczególnych państw członkowskich – projekt tyczy się budżetu UE na lata 2014-2020. Cypr – pełni rolę kierownicza w pracach nad sprawami związanymi z Unią Europejską – zapowiadał, że jeszcze we wrześniu przedstawi rozsądną propozycję dotyczącą podziału pieniędzy. Plany trzeba będzie przełożyć do listopada, czyli do nadzwyczajnego szczytu, na którym z reguły zapadają ostateczne uzgodnienia.
Politycy doszli do wniosku, że rozpoczynając dyskusję na temat budżetu UE na lata 2014-2020 dużo za wcześnie, mogło by to źle wpłynąć na dalsze negocjacje. Nie ma jednak wątpliwości, że dalsza podstawą do rozmów jest przygotowany przez Komisję Europejską projekt, który już wcześniej ustalił wysokość budżetu na 988 miliardów euro oraz poszczególne limity przyznawania funduszy dla krajów członkowskich. Polska otrzymałaby 2,5 procent PKB, co oznacza, że byłoby to maksymalnie 80 miliardów euro. Jak na razie nie milkną głosy tych, którzy sprzeciwiają się rozrzutności, a propagują konieczność ograniczenia wydatków – także w formie funduszy.
Jak na razie Komisja Europejska zdaje się być przeciwnikiem tego pomysłu, gdyż głównym założeniem zdaje się być powrót do czasów świetności, gdzie Europa była silniejsza i miała większy zasób inwestycyjny niż ma to miejsce obecnie. Ograniczenia wydatków domagają się przede wszystkim najbogatsze kraje, które wpłacają więcej pieniędzy do kasy unijnej aniżeli z niej otrzymują. Przedstawiciele krajów najbogatszych chcą by cięcia dotknęły politykę spójności, która obecnie daje szanse wyrównawcze w rozwoju w Unii Europejskiej.
