Każdy z nas widzi, że nastały ciężkie czasy: kryzys, kryzys, kryzys. To hasło widnieje w praktycznie każdym artykule, czy rozmowie. W Polsce dzięki Bogu kryzys jednak nie jest jeszcze aż tak bardzo namacalny. Tymczasem Grecy, bojąc się upadku lokalnych banków, a także z powodu obaw przed wycofaniem się Grecji ze strefy euro, masowo rozpoczęli wycofywanie swoich środków z banków. Przypomina to w pewnym sensie dramatyczną scenę z pierwszych dni II Wojny Światowej, kiedy wszyscy ludzie posiadający konto w banku pobiegli wypłacić ile tylko się da. Każdy bowiem zdawał sobie sprawę, że może stracić w całości swoje oszczędności. Tak jest i dziś.
Grecy, a może także i Włosi, nie znają dnia ani godziny kiedy ich kraj zbankrutuje. Do niedawna wydawało się niemożliwe, dziś staje się już powoli faktem. O ile Grekom można pomóc, ponieważ jest to niezbyt wielki kraj, o tyle Włochom – z powodu wielkości ich długu – raczej nie. Z tego powodu Grecy wycofują z instytucji finansowych co się da: swoje wypłaty, oszczędności z kont oszczędnościowych, depozyty z lokat, a także sprzedają krajowe obligacje. Pytanie tylko, czy ta panika nie ogarnie całej Europy?
W końcu Francuzi czy Niemcy posiadają spore zasoby greckich i włoskich obligacji skarbowych. Jeśli oba te kraje zbankrutują, to obligacje staną się bezwartościowym papierem. Pogrąży to prawdopodobnie największe krajowe banki, a w tym momencie możliwe, że nie tylko mieszkańcy Grecji rzucą się masowo do oddziałów banków i bankomatów, ale także Francuzi, Niemcy czy Włosi. A co z Polską? Miejmy nadzieje, że nam to nie grozi.
