Zarówno Chiny, jak i Wenezuela są krajami o dość specyficznych uwarunkowania zarówno politycznych, jak i społecznych. Co ciekawe – Ci pierwsi wspierają tych drugich, udzielając im raz po raz gigantycznych kredytów na rozwój gospodarczy. Czyżby Chiny były prekursorem myśli, iż Wenezuela będzie najsilniejszą gospodarką Ameryki Południowej, a może i nawet jedną z najlepszych na świecie? Wygląda na to, że nie inwestują one tam bynajmniej z dobrego serca do Latynosów.
Udzielony Wenezueli kredyt w wysokości 4 mld dolarów ma zostać wykorzystany na rozwój przemysłu wydobywczego – głównie ropy, jak i na modernizację elektrowni. Pozostałe środki mają pomóc temu krajowi zwiększyć wydobycie rud takich metali jak żelazo, czy aluminium. Rząd Chin udzielił Wenezueli łącznych pożyczek na kwotę 32 mld dolarów, co sprawia, że jest on największym kredytodawcą tego kraju. Co ciekawe kredytobiorcy nie spłaca zaciągniętych kredytów w walucie, lecz w ropie, której w Wenezueli jest pod dostatkiem. Sprawia to więc, że specjaliści snują myśli na temat tego, dlaczego Chiny pomagają sąsiadom z Ameryki Południowej. Większość z nich uważa, że Państwo Środka chce zapewnić sobie po prostu tanie dostawy dla lokalnego przemysłu. Dzięki temu Chiny będą mogły rozwijać się w przyszłości tanim kosztem, posiadając darmowe wręcz dostawy ropy naftowej, żelaza, czy aluminium. Czyż to nie idealne rozwiązanie? Rozwija się zarówno Wenezuela, jak i Chiny. Pytanie tylko jak długo i jak bardzo.
Wygląda na to, że kraje szukają sobie swoich sprzymierzeńców w trudnych czasach. Francuzi znaleźli ich sobie w Niemczech, a Chińczycy w Wenezueli. Wygląda na to, że rozwiązanie to jest wręcz prekursorskie – pytanie tylko, czy nie zaszkodzi innym? Zapewne czas pokaże.
