Ostatnia sesja na Wall Street zakończyła się sporymi wzrostami – Dow Jones poszedł w górę o 1,47%, Nasdaq Composite o 1,67%, a S&P500 o 1,55%. Inwestorzy wpadli w zakupową euforię po tym, jak zostały ogłoszone niezłe wyniki amerykańskiej gospodarki.
Inwestorzy ze sporym entuzjazmem przyjęli fakt, iż FED zapowiedział z wyprzedzeniem informować o ewentualnych spadkach, bądź też podwyżkach stóp procentowych. Obecnie jednak zostały one pozostawione na obecnym, bardzo niskim poziomie. Dodatkowo FED zobowiązał się do dalszego stymulowania amerykańskiej gospodarki, dzięki czemu zarówno inwestorzy z USA, jak i reszty świata mają nadzieję, że Stany Zjednoczone nareszcie zaczną wychodzić z kryzysu. Co ciekawe, na ostatniej sesji znacznie szły w górę akcję banków, takich jak np. Bank of America o 4,32%, czy JPMorgan o 5,20%. Ostatnie dobre dane, które mówiły o zwiększającym się zapotrzebowaniu na metale – głównie w Chinach, czy Indiach – wywindowały akcje koncernu aluminiowego Alcom o aż 6,20%. Oczy wszystkich inwestorów zwrócone są ku przysłowiowej Ameryce, która pomimo bardzo wysokiego – jak na amerykańskie warunki – bezrobocia radzi sobie z dnia na dzień świetnie ze swoimi problemami.
W przeciwieństwie do Europy, USA stawiają na stymulację gospodarki nie tylko „wpompowywaniem” w nią miliardów, ale także ułatwieniami dla przedsiębiorców. Na Starym Kontynencie zapomniano o pomocy tym, którzy tworzą kapitalizm, przez co Europa stale pogrążona jest w kryzysie – nie tylko gospodarczym, ale i politycznym. Ludzie chcą bowiem godnie i w miarę dostatnio żyć, przez co np. na Węgrzech z dnia na dzień organizowanych jest coraz więcej protestów ludności.
