Może się to wydawać co najmniej kontrowersyjne, ale u naszych zachodnich sąsiadów przykładowo produkty mleczne są sporo tańsze niż w Polsce. Zadziwia też to, że soki są droższe niż w Niemczech pomimo tego, iż jesteśmy drugim co do wielkości producentem koncentratów owocowych na świecie.
Eksperci wypowiadają się, że wysoka cena soków w naszym kraju może być związana z tym, że Niemcy posiadają rezerwy taniego koncentratu jeszcze z zeszłego roku, dzięki czemu produkują taniej niż od nas. Można by jeszcze w to uwierzyć, ale jak dać wiarę temu, iż woda niegazowana jest o 19% tańsza np. w Berlinie niż w Warszawie? Fakt – mamy wysokie podatki, różnice kursowe chwieją naszym rodzimym rynkiem. Jednak siła produkcyjna jest dużo tańsza w Polsce niż w Niemczech. Wiele elementów niezbędnych do produkcji jak np. kartony na soki, czy słoiki na konfitury są u nas jednymi z najtańszych w Europie. A jednak jest drożej. Ekonomiści tłumaczą to tym, iż Niemcy dostarczają swoje towary przeważnie bezpośrednio od producenta do sklepu. W Polsce dochodzi do tego pośrednicząca w handlu hurtownia. Czasem nie jedna, a dwie lub nawet trzy. Każdy musi zarobić, co powoduje, że cena końcowa danego produktu rośnie.
Może warto więc wziąć przykład z naszych sąsiadów i szukać oszczędności nie tyle w podatkach co np. w sposobie dostarczania towarów od producenta do klienta? Dzięki temu zaoszczędzimy nawet 1/3 ceny końcowej, producent więcej sprzeda, a klient chętniej będzie odwiedzał dany sklep. Pytanie tylko: co stanie się z hurtowniami? No cóż, część z nich prawdopodobnie upadnie. Tak czy inaczej nie ma więc „złotego środka” na obniżenie cen poszczególnych towarów.