Z roku na rok w naszym kraju rośnie popyt na złoto. W dobie likwidacji lokat antybelkowych, a także zawirowań na światowych giełdach wiele osób postanowiło ulokować swoje oszczędności własnie w ten szlachetny metal. W 2011 roku kupiliśmy dwukrotnie więcej złota, niż jeszcze rok wcześniej. Dokładnie mowa o aż trzech tonach. Szacuje się, że złoto w swoim portfelu inwestycyjnym ma nawet pięćdziesiąt tysięcy Polaków.
Przy obecnym popycie analitycy prognozują, że w 2012 roku aż 5,6 tony złota znajdzie się w portfelach Polaków. Jest to całkiem możliwe, zważając na fakt, że cały świat praktycznie oszalał na punkcie inwestowania w metale szlachetne czy kamienie. Co prawda nie zawsze dają one tak duże zyski, jak te rekordowe zanotowane przed kilkoma laty, ale z pewnością są pewną lokatą kapitału. Złoto można bowiem nie tylko łatwo zbyć, ale także zastawić w prawie każdym banku. Kryterium elastyczności rozporządzania oszczędnościami kieruje coraz większą grupą naszych rodaków. Nie chcą oni „zamrażać” swoich pieniędzy na lata. Wolą oni lekki dreszczyk emocji – np. w postaci zmiennych notowań metali, a także chcą czuć swój kapitał w dłoni. Jest to o tyle możliwe, że złoto w Polsce sprzedawane jest nie tylko w postaci certyfikatów inwestycyjnych, ale także tradycyjnych sztabek, które można przechowywać choćby nawet w domu.
Najbliższe miesiące pokażą, czy Polacy rzeczywiście nadal tak masowo zainteresowani są lokowaniem w złoto. Jak na razie nieoficjalnie wiadomo, że ten rok ma być rekordowy pod tym względem. Jak będzie naprawdę? Czas pokaże.
