Inwestorzy popadli dziś w swoisty szał zakupowy na rynkach surowcowych. Wszystko przez to, że partia Nowa Demokracja ma prowadzenie w greckich sondażach przedwyborczych. Jeśli wygra, to zagrożeniem upadkiem Grecji, jak i całej strefy euro ulegnie przedawnieniu – żywo komentują specjaliści. Nic więc dziwnego, że podczas poniedziałkowych notowań ceny „czarnego złota” poszybowały w górę.
Za ropę naftową trzeba obecnie zapłacić:
- w Londynie 107,41 USD za baryłkę, to wzrost o 58 centów
- w Nowym Jorku 91,82 USD za baryłkę, to wzrost o 96 centów
Tydzień nie rozpocząłby się z pewnością także tak pozytywnie, gdyby nie zapowiedź rządu Irlandii, że podobnie jak inne kraje zacznie on wreszcie szukać poważnych oszczędności. Czyżby Europa nareszcie sięgnęła po przysłowiowy olej do głowy? „Na to wygląda” – twierdzą specjaliści.
„Warto jednak mieć na uwadze, że korzystne dla inwestorów wzrosty cen paliw niekorzystnie odbijają się nie tylko na zmotoryzowanych, ale także tych, którzy samochodu czy motocykla nie widzieli nawet nigdy na oczy. W cenie praktycznie każdego towaru czy usługi zawiera się bowiem koszt transportu, który zależy od ceny ropy na światowych rynkach” – ostrzegają eksperci.