Budowa wciąż trwa, a czasu coraz mniej. Nie ma wątpliwości co do tego że większość starszych politycznych graczy chce przeznaczyć jak najmniej pieniędzy na fundusze wspierające rozwój nowo przyjętych państw rozwijających się – w tym i Polski. Dlatego unijne kraje są wciąż podzielone w sprawie budżetu po 2013 roku. Wczorajsze rozmowy unijnych ministrów do spraw europejskich skupiały się przede wszystkim na jednym temacie, a mianowicie polityce spójności, która ma na celu wyrównać różnice rozwoju całej Wspólnoty. Polska wraz z piętnastoma innymi państwami wystąpiła w obronie polityki spójności i nie ma się co dziwić, gdyż są to naprawdę ogromne pieniądze, które można by przeznaczyć na rozwój w kraju. Bez zmiennie kraje które wpłacają do budżetu więcej aniżeli z niego wyciągają są przeciwne dalszemu rozwojowi – w obecnej formie – polityki równości dla krajów wspólnoty europejskiej. Piotr Serafin – minister do spraw europejskich – wspomniał że udało się jednak połączyć dyskusje o wzroście gospodarczym z polityką spójności – na tym wyjątkowo zależało naszemu kraju. Dzięki połączeniu obu tych spraw można żywić przekonanie że Francja zmieni swoje stanowisko w sprawie dalszego rozwoju mniej zamożnych państw Unii Europejskiej. Eksperci są przekonani że jest to jedyny instrument w budżecie europejskim, który tak hojnie wspiera inwestycje oraz reformy strukturalne w państwach członkowskich.
Z pewnością zmiana poglądów Francji była by kluczowa dla całej sprawy i mogłaby przesądzić o przyszłych losach budżetu. Wiadomo już że nowy prezydent Francji, Francois Hollande jest zwolennikiem wzrostu gospodarczego aniżeli jego poprzednik, który stawiał na oszczędność. To jest z całą pewnością nadzieja dla wszystkich krajów ubiegających się o dalsze aktywne wspieranie polityki spójności i to tym bardziej że jest to element programu wsparcia dla wzrostu. Podczas wczorajszego spotkania francuski minister unikał jednoznacznych deklaracji, chodź można być przekonanym że żywi podobne poglądy.
