Zła decyzja w sprawie przyjęcia łagodniejszych zasad udzielania pieniędzy z EMS (fundusz ratunkowy) – tak wydaje się twierdzić niemiecki profesor Ansgar Belke z Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) w Berlinie. Profesor jest zdania, że Niemcy jak i cały euroland nigdy nie powinny dopuścić do sytuacji w której pieniądze z funduszu ratunkowego (EMS) będą bezpośrednio wspierały banki. Niemieccy parlamentarzyści dają sobie teraz potrzebny im czas na przeanalizowanie wszystkich postanowień wnioskowanych przez Brukselę – potrzeba ratyfikacji EMS. Światowi eksperci są tego samego zdania co Belke uważając, że łatwiejszy dostęp do środków i bezpośrednie lokowanie ich w banki nie wpłynie w żadnym wypadku na ogólne ograniczenie oprocentowania obligacji np. Hiszpanii czy Włochów – decyzja została podjęta z czwartku na piątek w godzinach nocnych. W samej teorii – czyli wcześniej ustalanych założeniach Montiego – wynika że oprocentowanie obligacji powinno spaść, ale nie spadnie, gdyż podstawowym problemem na przykład Hiszpanów nie jest ciągle wygłaszany kryzys bankowy, a słaba konkurencyjność gospodarki na tle całej Europy. Poważnym problemem są także kłopoty strukturalne na rynku pracy – bezrobocie ciągle rośnie.
Belke twierdzi więc, że mydlenie oczu kryzysem bankowym jest tylko sposobem na odwrócenie uwagi od bardziej istotnych rzeczy. Profesor uważa również, że łatwiejszy dostęp do środków EMS jest złym posunięciem – szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę państwa, które już obecnie borykają się z dość ciężkimi problemami. W ten sposób każdy kraj strefy euro wypełniając roczne cele wyznaczone wcześniej przez Komisje Europejską, będzie mógł starać się o przydzielenie środków z funduszu ratunkowego i to bez żadnych surowo stawianych warunków – nie będzie warunków typu wdrożenia nowych reform czy stosowania ścisłej oszczędności. O tego rodzaju inicjatywę najbardziej napierał włoski premier Mario Monti.
