Rozpoczęła się złota era dla rejonów Ameryki Łacińskiej, gdzie bezpośrednie inwestycje zagraniczne w samym tylko 2011 roku wzrosły o blisko 16 procent. Czym spowodowany jest tak duży wzrost? Eksperci nie mają wątpliwości, że chodzi o szybko wzrastającą chłonność rynku zewnętrznego w krajach tego regionu. Pierwsze miejsce – dotyczące wzrostu – wśród wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej zajęła Brazylia (co raczej było do przewidzenia.) – inwestycje zagraniczne wyniosły 66,7 mld dolarów. Co tak naprawdę przyciąga grono inwestorów chcących rozwijać się właśnie w Ameryce Łacińskiej? Na to pytanie zdaje się odpowiadać raport o inwestycjach na świecie, który został przedstawiony w Genewie podczas Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD). Według raportu inwestycje w Ameryce Łacińskiej są powodem szybkiego rozwoju rynków wewnętrznych, wzrostu PKB danego kraju czy olbrzymie zapotrzebowanie naturalne. Zaraz po Brazylii kolejne miejsca zajęły takie kraje jak Meksyk (zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły 19,6 mld dolarów), Chile (zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły 17,3 mld dolarów) czy Kolumbia (zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły 13,2 mld dolarów).
Raport wspomina także, że zeszłoroczny wzrost inwestycji w Ameryce Łacińskiej spowodowany był również poprawą sytuacji gospodarczej Stanów Zjednoczonych, które niewątpliwie w tym właśnie rejonie mają poważne interesy gospodarcze. W ciągu nie całych trzech lat mogliśmy obserwować zjawisko wyzbywania się wszelkich aktywów w Ameryce Łacińskiej, które miały europejskie i amerykańskie korporacje. Na miejsce firm z Europy i USA, wchodziły zwykle korporacje z Japonii, Chin i innych krajów azjatyckich. Przykładem może być przejęcie aktywów towarzystwa Anglo American w przemyśle miedziowym, które zostało zakupione przez jednego z japońskich koncernów – Mitsubishi. Kolejnym przykładem są aktywa naftowe, które zostały przejęte przez chiński Sinopec – wcześniej aktywa posiadał amerykański Occidental Petroleum i norweski Statoil.
