Albo dodatkowe zabezpieczenie, albo koniec z kredytem i spłacaj wszystko od razu!

Wydaje Ci się, że skoro podpisałeś umowę kredytową z bankiem i kupiłeś już mieszkanie dana instytucja finansowa nie może zmienić reguł gry? Nic bardziej mylnego! Z dnia na dzień coraz więcej Polaków żali się, że banki chcą wydrzeć od nich siłą dodatkowe pieniądze, ponieważ uważają że ich nieruchomość straciła na wartości.

Instytucje finansowe stawiają ultimatum: albo ubezpieczysz nadmierne ryzyko (przy niskim wkładzie własnym), albo masz od ręki wyłożyć nawet kilkaset tysięcy złotych. Absurd? Niekoniecznie.

„Komisja Nadzoru Finansowego nałożyła niedawno na banki ograniczenie, na mocy którego nie można kredytować powyżej 130% wartości nieruchomości. Oczywiście działa to w dwie strony – bo ktoś wziął np. kredyt dwa lata temu, w związku z trudną sytuacją na rynku nieruchomość straciła kilkadziesiąt procent na wartości, więc kredyt trafił do działu „niebezpieczne”. Nawet jeśli jest on spłacany terminowo„ – tłumaczą specjaliści.

Czyżby banki straciły zaufanie do swoich klientów?

„Nasze działania wobec kredytobiorców hipotecznych (zwłaszcza tych, którzy mają zobowiązania w walucie obcej) są standardem na rynku. Każdy potencjalny kredytobiorcy powinien mieć na uwadze, że w każdej chwili bank może zrewidować jego zdolność kredytową czy żądać ustanowienia dodatkowych zabezpieczeń spłaty„ – komentują bankierzy.

Nieoficjalnie wiadomo, że banki zadzwonią do nawet kilkuset tysięcy kredytobiorców. W samym PKO BP kredyty hipoteczne ma obecnie około 700 000 osób. Część z nich na pewno bez wkładu własnego. Najbardziej jak na razie daje popalić Polbank, ale najwyraźniej to tylko początek – bo do poważnych rozmów z klientami szykuje się rzekomo także Alior Bank oraz BGŻ.