Francja zaciska pasa

Podczas ostatniego przemówienia prezydent Francji – Francois Hollande – przypomniał i podkreślił, że pamięta wszystkie swoje wcześniejsze zobowiązania i przedwyborcze obietnice. Przyznał tym samym, że dotrzyma obietnicy dotyczącej przyszłego deficytu budżetowego, który zamierza obniżyć do 3 procent i to przed końcem przyszłego roku.

Jednak, aby do tego doszło niezbędne są cięcia wydatków, dlatego rząd już zapowiedział, że obetnie wydatki publiczne. Eksperci nie mają złudzeń, że uzyskanie mniejszego deficytu będzie trudne, gdyż czekają nas ciężkie czasy, także dla Francji – sam Hollnade potwierdził, że jest to niezwykle wielkie wyzwanie w obecnej dobie kryzysu oraz spowolnienia wzrostu gospodarczego. Dodatkowo prezydent podkreślił, że będzie to największy wysiłek w ciągu ostatnich 30 lat na jaki musiał zdobyć się jego kraj. Nie można jednak powiedzieć, że wysiłek nie będzie podzielony sprawiedliwie – biednemu to zawsze piach w oczy – gdyż potwierdził to sam prezydent Francji. Pomoc przy redukcji deficytu będzie wymagało wiele poświęceń, gdyż kwota jaką trzeba będzie znaleźć to blisko 30 miliardów euro oszczędności – idąc zgodnie z wymogami unijnymi. Jedna trzecia tej kwoty zostanie uzyskana poprzez obcięcie wydatków publicznych, co z kolei nie będzie generować nowych wyższych podatków – zapewnił prezydent.

Warto zauważyć, że podział sprawiedliwy oznacza to, że bogatsi będą musieli włożyć do kasy państwa dużo większe podatku – więcej zarabiasz, to więcej płacisz. Widać wyraźnie, jak Hollande zamierza spełnić jedną ze swoich obietnic wyborczych wprowadzając podatek od najbogatszych – podatek ten wynosi blisko 75 procent dochodów. Nowy podatek obejmie osoby, których łączny zarobek w ciągu roku przekracza 1 mln euro.