Banki „golą” na czym się tylko da

Wydawać by się mogło, że na polskim rynku bankowym jest tak duża konkurencja, iż poszczególne instytucje finansowe nie mogą sobie pozwolić na zbyt drogie usługi bankowe. A jednak – nadal mamy w Polsce banki, które dosłownie „golą” na czym się tylko da.

Paradoksalnie prym wiodą… banki internetowe. Choć na pierwszy rzut oka kuszą one praktycznie całkowitą bezpłatnością, to dopiero „w praniu” wychodzi, ile kosztuje nas obsługa konta. Bardzo często zdarza się, że trzeba zapłacić za papierowe potwierdzenie wykonania przelewu czy innej operacji. Z racji tego, że klient często potrzebuje papierek z pieczątką banki pobierają nie tyle pieniądze za sam wydruk, co za jego przesłanie np. Pocztą Polską.

„Z jednej strony praktycznie wszystkie banki w kraju nad Wisłą oferują rachunki osobiste z np. bezpłatnymi wypłatami ze wszystkich bankomatów. Z drugiej jednak banki i tak łupią klientów na czym się tylko da – od opłaty za wyciąg papierowy po opłatę za przyjęcie przelewu z zagranicy. Niewykluczone, że kryzys sprawi, iż takie opłaty będą się mnożyć” – mówią specjaliści.

Nie ma co się łudzić, że będzie lepiej – przynajmniej jak na razie. Choć banki zdają sobie sprawę z tego, że klient zawsze może przejść do konkurencji, gdzie dostanie dużo więcej niż obecnie (i to nierzadko za kompletne 0 zł), to jednak wiedzą, że Polacy są mało mobilni w kwestii usług bankowych. Zmieniamy nasze konto bankowe średnio co dwanaście lat, a w dodatkowo mamy ok. 30% osób, które posiadają konto od lat (ponad 10) w jednym banku – głównie PKO BP czy Banku Pekao. Trudno więc bać się tego, że nagle nasi rodacy zaczną przebierać w tanich kontach. Wręcz przeciwnie – są w tej kwestii bardzo leniwi, więc stosunkowo mało komu dokuczają wysokie prowizje za niektóre operacje bankowe. Większość się po prostu z nimi godzi.