Wygląda na to, że nie tylko kraje europejskie są zaniepokojone sporem budżetowym obecnym w Stanach Zjednoczonych. Kolejnym mocnym przykładem niezadowolenia z zaistniałej sytuacji są Chiny. Tym samym reakcja Pekinu jest zdecydowana i bardzo silna, gdyż Chiny domagają się podjęcia zdecydowanych kroków na rzecz zapobieżenia kryzysowi zadłużeniowemu. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że w tym konkretnym przypadku chodzi o zabezpieczenie chińskich inwestycji. Im dłużej w Kongresie trwa spór o rozmiar budżetu, tym groźniejsza staje się ta cała sytuacja – w gruncie rzeczy może doprowadzić do niewypłacalności Stanów Zjednoczonych.
Eksperci jednak przestrzegają, że USA nie strzeli sobie tak łatwo w stopę, choć spór w sprawie budżetu trwa już zdecydowanie za długo. Nie dziwi więc fakt, że Pekin jako największy zagraniczny wierzyciel Stanów Zjednoczonych, jest w naturalny sposób zaniepokojony całą sytuacją. Nie ulega wątpliwości, że winą za różnego rodzaju spadki i wstrzymanie zagranicznych płatności odpowiedzialne będą tylko i wyłącznie Stany Zjednoczone. Po za tym, jest to pierwsze oficjalne wystąpienie jednego z członków chińskiego rządu, na temat zagranicznych płatności Stanów Zjednoczonych. Chiny mają także nadzieję, że Stany Zjednoczone wyciągnęły lekcję z historii, mając na myśli poprzedni impas z sierpnia 2011 roku – spowodował on obniżenie ratingu USA z oceny AAA do AA+.
Republikanie oświadczyli już, że nie oddadzą tej sprawy tak łatwo. Nie chcą więc pozwolić na zwiększenie długu publicznego kraju, gdyż Demokraci nie godzą się na jednoczesną redukcję wydatków budżetowych – przynajmniej tak twierdzą Republikanie. Istnieje więc poważna groźba, że rządowi nie uda się znaleźć porozumienia do 17 października, a właśnie wtedy skończą się jakiekolwiek pieniądze na bieżące regulowanie swoich zobowiązań.