Sytuacja firm na całym świecie ciągle ulega znacznym zmianom. Zmusza to niektóre przedsiębiorstwa czy korporacje do wprowadzenia ważnych, pozwalających się rozwijać dalej, ale wciąż trudnych decyzji. W istocie większość z nich musi sięgać po najbardziej bolesne środki, jakimi bez wątpienia są zwolnienia grupowe. Wszystko w imię dobra firmy, jej interesów czy dalszego i pomyślnego rozwoju. Podobnie chce uczynić Microsoft, który obecnie jest zdania, że jego kadra pracownicza jest zbyt duża, jak na obecne potrzeby firmy. Planuje więc znaczne zwolnienia, a ta mają wynieść aż 14 procent wszystkich pracowników – to całkiem sporo.
Microsoft dementuje jednak, jakoby finanse firmy uległy znacznemu pogorszeniu. Co więcej, jest lepiej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. W kwestii zwolnień chodzi o małą reorganizację, po niedawnym przejęciu oddziału Nokii pod własne skrzydła – zwolnienia mają głównie dotyczyć przejętych pracowników fińskiego producenta telefonów komórkowych. Przedstawiciel Microsoftu Satya Nadella powiedział, że firma zamierza zlikwidować do końca tego roku blisko 18 tysięcy miejsc pracy na całym świecie.
Niewątpliwie była to jedna z najtrudniejszych decyzji, jaką Nadella musiał podjąć w swojej karierze. Szefostwo nie kryje jednak, że jest to spowodowane ostatnim przejęciem Noki. Wówczas liczba pracowników na całym świecie wzrosła z 99 do 127 tysięcy. Podczas ostatniej konferencji Nadella przyznał, że podjęcie tej decyzji było trudne, ale niestety konieczne. Co ciekawe, decyzja ta ma uderzyć najbardziej w kadrę zarządzającą.
