Wielu z nas ma jakieś zobowiązania. Kupując rzeczy na raty stajemy się ich posiadaczem dużo wcześniej. Wszystko to ma jednak swoją cenę, a niekiedy jest okupione wysokim oprocentowaniem w zamian za użyczenie pieniędzy. Niekiedy sytuacja może wymknąć się spod kontroli, kiedy to brak odpowiedniej historii kredytowej może pociągnąć nas do decyzji, by skorzystać z oferty pożyczkodawców słynących z negatywnej opinii na ich temat lub praktyk, jakich się dopuszczają. Jedną z takich firm jest Provident, o którym z pewnością większość z nas słyszało. Wysokie oprocentowanie kredytu czy cotygodniowe zjawianie się po ratę to nie jedyny problem tej instytucji finansowej. Z racji tego, że nie trudno jest tam uzyskać kredyt, to oprocentowanie jest zdecydowanie wyższe. Wynika to z tego, że niektórzy nie chcą spłacać do końca swoich zobowiązań, a firma nie może być stratna. Dotychczas model biznesowy Providentu opierał się o model kredytowy – najczęściej oparty o szybkie pożyczki gotówkowe bez zbędnych formalności. Teraz idzie o krok dalej, bo chce wprowadzić pewne rozwiązanie, które stosuje już w innych krajach, a mianowicie wprowadzić własną kartę płatniczą. Czy będzie to dobry ruch ze strony firmy? Z pewnością tak, gdyż stworzenie miejsca na rynek kart płatniczych w innych krajach przyniosło firmie zdecydowane zyski. Pozostaje jednak pytanie czy jest to opłacalne dla klientów?
Ciężko jednoznacznie stwierdzić czy będzie to opłacalne, ale nie ulega wątpliwości, że firma zamierza tego dokonać w Polsce, ponieważ jest to największy rynek w całej Europie. Provident przyznał, że negocjuje w tej sprawie z jedną z największych organizacji wydających kart płatnicze, MasterCard. Jak na razie nie znamy szczegółów dotyczących premiery nowej usługi. Nie wiemy nic na temat ewentualnego start, prowizji za udzielony kredyt czy tzw. „lojalnościówek”. Nie zmienia to jednak faktu, że na ten ruch firma czeka z niecierpliwością, ale najpierw trzeba zakończyć trwające negocjacje.
