Z pewnością większość z nas kojarzy referendum do którego ma dojść na terenie Szwajcarii. Stanie się to już niebawem. Tamtejsi obywatele będą decydować o tym, czy kraj ma zwiększyć swoje udziały w złocie. Jeżeli większość osób zagłosuje przychylnie, to nie większość ekspertów nie ma raczej wątpliwości, że zmieni się także kurs franka, umocni się i będzie bardziej stabilny. Co to jednak oznacza w praktyce? Kredyty udzielane we frankach będą dużo droższe, w Polsce zmieniając nawet ratę o 250 złotych – może bowiem dojść do tego, że kurs wzrośnie do 4 złotych, czego najbardziej obawiają się kredytobiorcy i politycy.
Polscy politycy zdają sobie sprawę z poważnego zagrożenia, jakim jest wzrost kursu franka – szczególnie, gdy nastąpi on tak gwałtownie. Dlatego też niektórzy politycy podjęli działania, by zapobiec przyszłej tragedii – chcą dmuchać na zimne. Jednym z takich polityków jest minister gospodarki Janusz Piechociński. Okazuje się, że jeszcze w tym tygodniu Piechociński będzie chciał się spotkać z wszystkimi przedstawicielami banków w Polsce. Nie trudno zgadnąć, że głównym, a może nawet i jedynym tematem do rozmów mają być kredyty udzielone we frankach. Nieoficjalnie wiadomo, że Piechociński będzie chciał zaproponować bankom przesunięcie spłat rat kredytu – przeczekanie okresu największej burzy. Ciężko jednak ocenić na ile jest to realne podejście i na ile banki są w stanie taką spłatę przetrzymać.
Być może pomysł przypadnie do gustu przedstawicielom banków, którzy choć w mały sposób przyczynią się do obniżenia bólu spowodowanego wzrostem kursu franka. Nie można mieć jednak wątpliwości co do tego, że jest to rozwiązanie chwilowe, więc nie uratuje ludzi przed całkowitym wzrostem. Ciągle jednak mówimy o sytuacji hipotetyczne, ponieważ referendum wciąż się nie odbyło – zaplanowano je na 30 listopada. Wciąż może okazać się, że prognoza umocnienia franka została źle zweryfikowana, albo wzrost nie będzie tak duży, jak się wszystkim wydaje.
