Według ostatnich badań wykonanych przez Narodowy Bank Polski najwięcej instytucji finansowych w naszym kraju zamierza „przykręcić kurek” z gotówką dla małych i średnich przedsiębiorstw – i to zarówno w przypadku kredytów długookresowych, jak i krótkookresowych. Co to oznacza dla przedsiębiorców?
Bez wątpienia zaostrzenie rywalizacji na rynku. Co prawda „pomrukiwania” ze strony banków o ograniczeniu kredytowania dla firm nie muszą się w całości sprawdzić, ale już teraz w większości instytucji finansowych w Polsce widać, że oferta dla firm staje się coraz uboższa – zarówno w przypadku kont, kart, jak i wspomnianych kredytów. Wszystko przez to, że nasza gospodarka po prostu staje powoli w miejscu. Rynek deweloperski został ograniczony przez praktycznie niedostępne dla przeciętnego Kowalskiego hipoteki. Do tego rosnąca inflacja sprawiła, że większość Polaków liczy każdy grosz. Nie widać jak na razie światełka w tunelu, ponieważ pomimo tego, że rząd Donalda Tuska zapowiada poprawę sytuacji przysłowiowego szarego obywatela, to tak naprawdę nic nie robi w tej sprawie. Co prawda największe centra handlowe w Polsce są jeszcze pełne, ale na rynku pada coraz więcej małych sklepów. Dodatkowo z rynku zostają na stałe wykluczone popularne niegdyś bazary. Nikt tak naprawdę nie chce obecnie wspomóc małych i średnich przedsiębiorców, którzy odpowiadają w Polsce za tak naprawdę największy udział w PKB.
Specjaliści boją się tylko jednego – recesji. Ograniczenie kredytowania dla firm oznacza bowiem brak rozwoju technologicznego, a także brak inwestycji na przyszłość. Bez tego polska gospodarka nie ma co konkurować na arenie międzynarodowej. Wygląda więc na to, że bankierzy w naszym kraju zarżną dosłownie sporo firm poprzez brak finansowania dla nich.
