Pomimo kryzysu finansowego, większość osób, nawet tych niezbyt zaznajomionych z rynkami finansowymi, uważa obligacje skarbowe za jeden z najlepszych sposobów pomnażania posiadanych oszczędności. Rankingi mówią same za siebie: obligacje są drugim co do wielkości po lokatach bankowych instrumentem finansowym, w który pospolity Kowalski inwestuje najczęściej.
Czy są one jednak bezpieczne? Można by się spierać na ten temat. Do tej pory prawie wszyscy analitycy uważali, że obligacje taki państw jak np. Włochy czy Portugalia to pewny zysk. Jednak kryzys który na dobre zawitał w Europie zachwiał zdecydowanie panujące do tej pory opinie.
Greckie obligacje są obecnie uważane za najniebezpieczniejsze z możliwych. Wielu uważa, że inwestowanie na rynku forex jest o wiele bardziej atrakcyjne niż zakup greckich papierów. Ich teoretyczna rentowność wynosi obecnie 23,9% – o tyle więcej na rok obiecuje zapłacić rząd grecki w momencie wykupu 10-letnich obligacji, które na dzień dzisiejszy emituje. Nasuwa się jednak dość sceptyczne pytanie: czy po zakupie greckich obligacji w ogóle kiedykolwiek zobaczymy nie tyle zyski, co choćby nawet zainwestowany kapitał? Osobiście wątpię, zważając na fakt, iż Grecja coraz chętniej chyli się ku bankructwu.
Nie dużo lepiej jest w Portugalii, gdzie oprocentowanie 10-letnich papierów dłużnych emitowanych przez rząd wynosi prawie 13% rocznie. Warto jednak pamiętać że w kraju sąsiadującym z Hiszpanią nie dzieje się dobrze, więc także nie wiadomo, czy właściciele tamtejszych obligacji zobaczą choć centa z zainwestowanych oszczędności.
Zastanówmy się więc dwa razy zanim zdecydujemy się choćby nawet na zakup obligacji skarbowych, które tak na prawdę wcale nie są całkowicie bezpieczne od ryzyka niewypłacalności. W końcu państwo tak jak pierwsza lepsza firma także może zbankrutować.
