„Czarne złoto” już dawno nie było tak tanie na rynkach międzynarodowych, jak podczas dzisiejszych notowań. Z pewnością ceny nie pikowałyby tak bardzo w dół, gdyby nie spadał popyt na paliwo, a także nie rosły ich zapasy na świecie.
Obecnie za ropę naftową trzeba zapłacić:
- w Londynie 92,80 USD za baryłkę, to spadek 0 0,22 USD
- w Nowym Jorku 79,45 USD za baryłkę, to spadek o 0,09 USD
„Spadek ceny baryłki za oceanem poniżej 80 dolarów to ewidentny znak, że rynek paliw się załamał. Nawet kochający duże samochody z kilku litrowymi silnikami Amerykanie oszczędzają. Nie wróży to niczego dobrego” – komentują specjaliści.
Prędzej czy później z pewnością nastąpi odbicie na rynku surowcowym, jednak jak na razie inwestorzy z dnia na dzień coraz mniej inwestują w kontrakty na paliwa, żywność czy metale. Sytuacja ta nie zmieni się, dopóki nie będziemy znać dokładnych kwot, jakie trzeba wyłożyć na ratowanie hiszpańskich banków, a także dopóki FED nie zacznie efektywnie stymulować gospodarki USA.
„Jak na razie zbyt dużo mówimy, a zbyt mało robimy. Jeśli tego nie zmienimy, to kolokwialnie mówiąc wszyscy razem popłyniemy” – kwitują eksperci.
dobrze by było gdyby w końcu i u nas ceny spadły. pytanie tylko kiedy to nastąpi.nie zamierzam jednak czekać i używam karty debetowej z getinu i płacę dzięki temu 4,99 za litr benzyny.