Japońskie koncerny zdecydowały się na masowe zawieszenie współpracy z Chinami, co oznacza osłabioną i mniejsza produkcję z tych krajów. Główne koncerny, które oficjalnie zaprzestały produkcji to Panasonic, Toyota, Canon, Honda i Nissan. Zakaz produkcji jest jak na razie chwilowy – nie zapowiada się na dłuższy – z powodu rosnących protestów oraz towarzyszących im aktów przemocy, które trwają już od kilku dni. Sytuacja jest bardzo niepokojąca, a głównym jej prowodyrem zdaje się być właśnie rząd w Japonii. O co dokładniej chodzi Chińczykom?
Antyjapońskie protesty powstały po tym jak rzad w Japonii ogłosił decyzję w sprawie wykupienia od prywatnego japońskiego właściciela położonych na Morzu Wschodniochińskim wysp, które według Pekinu podlegają suwerenności Chin. Zaskakujący też jest fakt, że bezludne wyspy noszą zupełnie inne nazwy – dla Japonii jest to Senkaku, a dla Chin jest to Diaoyu. Panasonic poinformował, że fabryki będą ponownie otwarte, jednak nie będzie to wcześniej niż po oszacowaniu wstępnych strat – jak na razie nikt nie podał informacji kiedy może to nastąpić. Canon jako kolejna firma postanowiła zawiesić w poniedziałek i we wtorek produkcję trzech spośród czterech fabryk w Chinach – ma to oczywisty związek z antyjapońskimi protestami.
Niedawne ataki na salony Hondy podyktowały zawieszenie sprzedaży na blisko 2 dni – z czasem okaże się czy nie będzie trwało dłużej. Podobnie o wstrzymaniu produkcji wypowiedział się koncern samochodowy Nissan Motor Co. Ltd. – w tym wypadku wstrzymane zostały dwie fabryki. Trzeba przyznać, że problem jest dość palący, a sytuacja coraz bardziej napięta. Czy uda się pokojowo rozwiązać zawiły konflikt? I jak na tym wyjdzie Japonia?
