W ciągu ostatnich czterech lat stopa życia mieszkańców USA spadła o aż ok. 10%. W ostatnich dwóch latach dochód statystycznego, amerykańskiego gospodarstwa domowego spadł o 6,7%, do 49 909 dolarów rocznie.
Pomimo tego, że w wielu sektorach gospodarki obserwujemy znaczące ożywienie, to pensje w Stanach Zjednoczonych znacząco spadają. Analitycy twierdzą, że jest to spowodowane rosnącym pesymizmem, i niezadowoleniem. W związku z rosnącym bezrobociem pracodawcy obniżają systematycznie oferowane pracownikom wynagrodzenia, ponieważ coraz częściej o pracę, a jak wiadomo „tonący brzytwy się chwyta”. Amerykanie są skłonni pracować za coraz niższe stawki: nie ważne już za ile się pracuje, ważne czy w ogóle ma się stałą pracę. Bezrobocie w USA osiągnęło poziom 9%, w związku z czym na prawdę ciężko o posadę choćby nawet sprzedawcy w sklepie. O każde miejsce w pracy „bije się” parę osób, co stwarza dla pracodawców komfortową sytuację – napływ tańszej siły roboczej.
Według badań ponad 70% społeczeństwa uważa, że źle dzieje się w USA. Rośnie bezrobocie, maleją wynagrodzenia, rosną stawki ubezpieczenia zdrowotnego, kredyty są coraz droższe co zniechęca do ich zaciągania. Wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych wiąże ledwo koniec końcem. Spadek wynagrodzeń o 9,8% jest największym od dziesięcioleci!
Powyższe dane skłaniają więc do myślenia, czy przysłowiowa Ameryka jest nadal dla wielu „ziemią obiecaną”? W końcu ciężko jest tam żyć nawet rodowitym Amerykanom, nie wspominając o imigrantach, którzy z powodu braku pracy często zamieszkują najbiedniejsze dzielnice, a do tego zmuszeni są do oszczędzaniu nawet na podstawowych produktach żywnościowych. Pociesza jedynie fakt, że nie tylko oni są w tak złej sytuacji. Także wieloletni mieszkańcy USA, którzy w wyniku kryzysu utracili pracę muszą borykać się z problemami finansowymi.
