Ben Bernanke ogłosił wczoraj późnym wieczorem czasu polskiego (tuż przed zamknięciem sesji na Wall Street), że zdaniem FED amerykańska gospodarka nie poradzi sobie tak dobrze z kryzysem, jak początkowo zakładano.
„Ameryka choć nadal jest wypłacalna, to z pewnością przeżywa solidną recesję – głównie w sektorze towarów i usług naziemnych. O ile biznesy internetowe trzymają się jakoś, to normalne sklepy coraz częściej ledwo wiążą koniec z końcem” – komentują specjaliści.
Amerykańska rezerwa federalna ogłosiła, że PKB Stanów Zjednoczonych za 2011 rok wyniesie najprawdopodobniej od 1,9% do 2,4%. Początkowo zakładano, że będzie to sporo więcej – bo od 2,4% do nawet 2,9%. Gorzej ma wyglądać także produktywność amerykańskiej gospodarki w przyszłym roku. FED zakłada, że w 2013 roku PKB USA wyniesie od 2,2% do 2,8%. Tymczasem jeszcze niedawno mówiono o widełkach od 2,7% do 3,1%.
„Co prawda tempo wzrostu gospodarczego za oceanem znacznie przyhamowało, ale i tak powinniśmy się cieszyć, że w ogólnym rozrachunku jest ono na plusie, aniżeli na minusie. Gdyby Ameryka popadła w jeszcze większe tarapaty finansowe i zbankrutowała, to musimy mieć świadomość tego, że razem z nią stałby się niewypłacalny cały świat” – twierdzą eksperci.
Jak mawiają niektórzy – nigdy nie może być tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Tak jest i w przypadku PKB Stanów Zjednoczonych. Niewątpliwie obniżka prognoz prezentowanych przez FED wpłynie na czwartkowe nastroje zarówno na parkietach giełdowych w USA, jak i reszcie świata, ale i tak dobrze, że USA są jeszcze wypłacalne pomiędzy wysokiego bezrobocia i podupadającego handlu detalicznego.