Najnowsza analiza rynku zdaje się twierdzić, iż na polskim rynku pracy jest coraz gorzej. Nie chodzi tylko o możliwość pozyskania pracy, ale w głównym stopniu jej stworzenia, gdyż coraz większa ilość firm w Polsce ma problemy finansowe, przez co prędzej czy później upada. Ostatnie dane udostępnione przez firmę Euler Hermes – firma zajmuje się między innymi ubezpieczaniem transakcji handlowych – że w ciągu pierwszego półrocza obecnego roku w porównaniu z sytuacją zeszłoroczną, nastąpił wzrost bankructw i upadłości o blisko 20 procent. Z kolei dane z monitora sądowego i gospodarczego sugerują, iż pierwsze półrocze 2011 roku zakończyło się upadkiem 375 firm. Obecnie sytuacja (od stycznia do czerwca 2012 roku) wskazuje, że upadków było znacznie więcej, gdyż monitor sądowy i gospodarczy naliczył ich 472. Jeden z czołowy ekspertów firmy Euler Hermes – Grzegorz Błachnio – podkreśla, że na pierwszym miejscu wśród bankrutujących są firmy budowlane. Liczba bankructw w tym sektorze – porównując ostatnie raporty – wzrosła o blisko 45 procent. Największym problemem firm bankrutujących są zatory płatnicze, chodź z pewnością nie jest to jedyny problem z jakim musi radzić sobie współczesna firma. Problem ten najczęściej dotyka firm, które są podwykonawcą, dla tego większość z nich upada, gdyż są nierentowni co może wynikać z kontraktów infrastrukturalnych jakie ostatnio zrealizowały.
Nikt nie ukrywa również faktu, iż sztandarowe inwestycje związane z Euro 2012 w ostatecznym rachunku i rozliczeniu stawały się dla głównego wykonawcy po prostu nie dochodowe, więc i nie opłacalne. Proces indeksowania wzrostu cen materiałów budowlanych i rozliczania prac w etapach, powodował iż podwykonawcy sami musieli inwestować oraz ponosić koszty z tytułu zakupu materiałów. Pozostałe branże trzymają taki sam poziom jak rok temu – fala upadłości jest na podobnym poziomie. Największe prawdopodobieństwo upadłości w najbliższym czasie mają także branże transportowe oraz branże detaliczne.
