Z pewnością ciężko jest żyć w przeświadczeniu, że europejski kryzys rozwiąże się szybko i obejdzie się bez większych problemów. Podobnie ciężko jest uwierzyć w to, że Grecja kiedykolwiek stanie na nogi – ostatnie reformy są tego najlepszym dowodem. Niestety, ale niechęć greckiego rządu do zmian i wprowadzania niezbędnych oszczędności oraz reform budzi niepewną sytuację na rynkach światowych, co jest powodem większej nieufności co do politycznych decyzji. Coraz większą presję wywiera też trójka składająca się z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego oraz Komisji Europejskiej. Trójka postanowiła upomnieć Grecję i przypomnieć o zobowiązaniach na jakie się zgodziła, by otrzymać pomoc finansową. Przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego apelowali w Atenach o nadrobienie zaległości i dodatkowe oszczędności w zamian za finansowe wsparcie. Wydaje się, że upomnień nie było końca, gdyż szef Komisji Europejskiej Jose Barroso także był nie zadowolony z powziętych działań i nie omieszkał o tym wspomnieć w jednym z ostatnich wywiadów. W chwili obecnej trwają analizy programu oszczędnościowego realizowanego przez rząd w Atenach. Gotowy raport ma zostać przedstawiony już we wrześniu. Jeżeli raport zostanie wystawiony z oceną negatywną, to Grecja nie ma co liczyć, że otrzyma kolejną transzę pożyczki – bez niej zbankrutuje, a wyjście ze strefy euro będzie już nieuniknione.
Od dawna wiadomo, że strefa euro analizowała ewentualne bankructwo Grecji i sprawdzała czy jest na to przygotowana. Teraz jednak zaczyna się zupełnie nowa analiza nad innym scenariuszem. Analiza ta pozwalała by uniknąć upadku Grecji oraz braku wykluczenia jej ze wspólnej waluty. W tym wypadku chodzi oczywiście o dalszą redukcję greckiego zadłużenia zagranicznego, którego część miałyby przejąć na siebie banki centralne w krajach strefy euro – banki musiałyby godzić się na straty. To z kolei pomogło by w zredukowaniu greckiego długu publicznego do poziomu 100 procent PKB.
