Polscy politycy zdają się zamiatać pod dywan sprawę emerytur, które są tak samo niepewne, jak wypłaty pieniędzy dla poszkodowanych przez Amber Gold. Dlaczego? Bo nie od dziś brakuje w naszym kraju dzieci, a te które dorastają w sporej części wyjeżdżają zagranicę. Najpierw na kilka miesięcy, a potem na stałe.
„Nie ma co ukrywać, że bomba emerytalna tyka coraz wyraźniej. Pomóc mogą jedynie gruntowne zmiany w polskim (i nie tylko) systemie emerytalnym. Najgorsze jest chyba to, że takie problemy jak nasz kraj ma praktycznie cały świat. To jest naprawdę groźniejsze od obecnego kryzysu, bo może wywołać nie tylko szerokie protesty i manifestacje, ale nawet doprowadzić do wojny” – tłumaczą specjaliści.
Czy zagrożenie jest jak najbardziej realne? Zdecydowanie tak. Składa się na to szereg czynników. Do głównych z nich należy:
- brak rezerw w ZUS
- zmniejszająca się liczba dzieci w Polsce
- wysokie bezrobocie
- rosnące zubożenie polskiego społeczeństwa
- brak odpowiedniego zaplecza socjalnego dla obywateli
„Kiedy młody człowiek jedzie np. do pracy sezonowej do Niemiec zauważa bardzo szybko, że pomimo ciężkiej pracy otrzymuje w miarę godziwy zarobek, z którego można się utrzymać. Tymczasem w Polsce zarabiając nawet średnią krajową ciężko utrzymać się samemu w dużym mieście, bo wynajem choćby kawalerki zabiera nawet 2/3 wynagrodzenia. Jeśli ta sytuacja będzie postępować, to w Polsce zostaną jedynie starsi ludzie i osoby, które nie mogą wyjechać np. z przyczyn zdrowotnych” – straszą ekonomiści.
