Większość serwisów na świecie rozpisuje się na temat generalnego strajku, który odbył się w Grecji – od dawna zresztą zapowiadany. Strajk generalny dotyczy przede wszystkim zmianom, które zamierza wprowadzić lub wprowadził obecny rząd w Atenach. Jest to więc walka przeciwko drastycznemu programowi oszczędności rządu premiera Antonisa Samarasa.
Strajk rozpoczął się od przerwania pracy przez kierowców autobusów, który trwał przez kolejne trzy godziny. Później do strajku przyłączyła się załoga promów w Pireusie. Jak na razie jest to najpoważniejsza akcja protestacyjna od lutego. Do strajku mają dołączyć także pracownicy banków lub poczty. W zamknięciu pozostaną ministerstwa, urzędy podatkowe oraz szkoły. Osoby podróżujące do Grecji drogą lotniczą powinny mieć na uwadze utrudnienia związane z tym wyborem komunikacji – w strajku wezmą też udział kontrolerzy lotów. Kolejne protesty zostały potwierdzone przez związki zawodowe sektora publicznego oraz prywatnego, który zrzesza blisko trzy miliony pracowników. Rząd twardo obstaje przy swoim chcąc przygotować kolejny plan zmniejszenia wydatków budżetowych o 11,5 mld euro w latach 2013-2014.
W tym przypadku pracownicy obawiają się o swoje uposażenia – w tym obniżka pensji nawet o jedną piątą. Jest to jednak jedyna szansa dla Grecji na uzyskanie pomocy w postaci przydziału kolejnej transzy pakietu ratunkowego, który będzie wynosił 31,5 miliarda euro. W przypadku nie otrzymania pomocy Grecja będzie zmuszona ogłosić upadłość i tym samym niewypłacalność. Już dzisiaj rozpoczynają się kolejne liczne demonstracje – rząd postanowił skierować silne oddziały policji do ochrony parlamentu w stolicy kraju.
