Wygląda na to, że Litwa konsekwentnie dąży do już dawno wytyczonego celu – chce wprowadzić wspólną walutę europejską jaką jest euro. Minister finansów Litwy – Rimantas Szadzius – stwierdził, że jego kraj nie zamierza odkładać wizji przystąpienia do strefy euro już w 2015 roku i to nawet mimo problemów, z jakimi borykają się inne kraje należące do Wspólnoty. Litwa jest więc zdecydowana, że w 2015 roku zastąpi to, co już dawno było oczekiwane w 2007 roku – wtedy wprowadzić euro nie pozwoliła zbyt wysoka inflacja.
Minister finansów podkreślał także, że jego kraj nie zamierza być pod tym względem gorszy od swoich bałtyckich sąsiadów – warto podkreślić, że w strefie euro jest już Estonia, a na początku przyszłego roku wstąpi do niej Łotwa. Szadzius przekonywał, że jego kraj jest więc nie jako zmuszony przyjąć wspólną walutę, gdyż jej zdecydowany brak mógłby się odbić na problemach gospodarczych – dwa kraje bałtyckie z euro nie wróżą nic dobrego. Według niego inwestorzy chętniej kierowali, by swoje oczy nie na Litwę, ale właśnie na Estonię lub Łotwę – z pewnością było by to związane z brakiem wspólnej waluty. Z pewnością sporym problemem jest kryzys zadłużenia oraz brak wsparcia dla niektórych reform strefy euro, jednak jak zapewnił litewski minister finansów nie zraża to rządu do przyłączenia się do strefy euro.
W opinii rządu wprowadzenie euro z pewnością przyczyni się do pobudzenia zdrowej gospodarki, co przyniesie ogólną korzyść dla ludzi. Sądząc jednak po historii krajów wprowadzających euro można mieć jednak pewne wątpliwości, które w obecnych czasach są zrozumiałe.
