Wygląda na to, że Rosja nie wywierała nacisków na Ukrainę w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską – tak przynajmniej twierdzi samo oskarżone państwo. Dodatkowo rzecznik Kremla – Dmitrij Pieskow – podkreślił, że Rosja jest niesłusznie krytykowana za odmowę Kijowa w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej. Nie ma więc odpowiednich dowodów, które poświadczały by winę Rosji.
W gruncie rzeczy Kreml sugerował i dawał pewne alternatywy, które w samej podstawie nie mogły zostać odebrane jako wywieranie presji. Warto podkreślić, że postawa rosyjskiego rzecznika jest podyktowana ostatnim zachowaniem przywódców Unii Europejskiej, którzy stwierdzili, że to właśnie Moskwa jest odpowiedzialna za zerwanie negocjacji w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Nie trzeba więc było czekać na odpowiedź ze strony Rosji, która uważa te oskarżenia za bardzo krzywdzące. Zarówno przewodniczący Komisji Europejskiej – Jose Manuel Barroso – oraz przewodniczący Rady Europejskiej – Herman Van Rompuy – stwierdzili ostatnio, że Unia Europejska jest świadoma presji jaka zostaje wywierana ze strony rosyjskiej na Ukrainie. Nie powinna ona przeświadczać o torowaniu sobie drogi do lepszej i bardziej korzystnej przyszłości. Warto jednak podkreślić, że oferta jest nadal aktualna, jednak Unia Europejska nie zamierza nikogo zmuszać do podpisania korzystnych umów.
Barroso zaznaczył, że tylko od Ukrainy zależy na jaki rodzaj współpracy z Unią Europejską się zdecyduje. Czy wstrzymanie przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską było dobrym posunięciem ze strony Kijowa? Kraje europejskie nie mają wątpliwości, że nie.
