Nie ulega wątpliwości, że szpiegowanie danego narodu odbywa się od dawien dawna, jednak nie chodzi tu tylko o uzyskanie wyczekiwanych informacji, a zaznajomienie się z posunięciami przeciwnika lub przyjaciela. Takie zagranie może bez wątpienia dać lepsze szanse na wygraną w przyszłych rozmowach handlowych, a to zamienia się w żywy pieniądz – wystarczy odrobinę przeczekać.
Niemiecki rząd doskonale zdaje sobie sprawę z wagi problemu jaki stanowi szpiegostwo Stanów Zjednoczonych. Ujawnione informacje na temat podsłuchów dokonywanych nawet w przypadku rzekomych przyjaciół wzbudziły spory niesmak i zażenowanie w europejskiej polityce. Niektóre kraje takie jak Niemcy czy Francja otwarcie skrytykowały posunięcia rządu Amerykańskiego, który dokładnie o wszystkim wiedział. Żaden kraj na świecie nie posiada tak wysoko wydajnych modeli pozyskania informacji jak Stany Zjednoczone, jednak program inwigilacji wspierany jest przez miliony dolarów pompowanych przez tamtejszy rząd. Niemiecki rząd zamierza teraz o wiele bardziej zwalczać działalność wywiadowczą prowadzoną przez służby Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii.
W tym celu niemiecki rząd zamierza rozbudować kolejny pion kontrwywiadu w Urzędzie Ochrony Konstytucji. Co to oznacza dla koalicjantów takich jak Wielka Brytania i Stany Zjednoczone? W gruncie rzeczy będzie oznaczać to baczniejsze przyglądanie się wszystkim krokom i posunięciom ze strony wymienionych narodów – szczególnie przedstawicielstw dyplomatycznych państw znajdujących się na terenie Niemiec. Nowa polityka antyszpiegowska Niemiec sprowadza Amerykanów do tego samego kręgu podejrzeć co Rosjan, Chin oraz Korei Północnej.
