Niektórzy z nas mogą uważać, że najlepszym kredytem jest ten, który jest najtańszy, ma najkorzystniejsze oprocentowanie i w ogóle wychodzi najtaniej ze wszystkich oferowanych na rynku. Najważniejszym parametrem branym pod szczególną uwagę wśród przez polskich kredytobiorców jest właśnie ostateczny koszt kredytu. Większość kredytobiorców chce być spokojna, że zrobiła dobry interes, że pożyczone pieniądze szybko spłaci i nie będzie musiała o tym dalej myśleć. Zasadniczo kwestia formalności, szybkiego załatwienia sprawy, czy nawet wysokość udzielanej pożyczki jest mało istotna. Dla nas liczy się przede wszystkim efekt końcowy, więc i koszta muszą się zgadzać. Czy jest jednak dobry sposób na wybór kredytu? Z jednej strony tak, ale z drugiej nie.
W obecnej sytuacji można się cieszyć, bo święta tuż przed nami, a kredyty coraz tańsze. Nie ulega wątpliwości, że ma to związek przede wszystkim z niskimi stopami oprocentowania jakie ustalił ostatnimi czasy NBP. Promocja i marketing też robią swoje, bo przed świętami pożyczamy całkiem dużo pieniędzy – banki mogą więc pozwolić sobie na małe obniżenie oprocentowania, kosztem wielkości udzielanych pożyczek. Banki zresztą doskonale zdają sobie sprawę z tego, że sprzyjają im niskie stopy oprocentowania, który ożywiły rynek kredytów już od dobrych kilku miesięcy – zaczęliśmy kupować znacznie więcej.
Nie interesują nas więc formalności, czy wysokość oferowanej pożyczki. Liczy się dla nas to ile oddamy – jaki będzie ostateczny koszt zaciągniętego kredytu. Z drugiej strony okres decyzji, a także formalności ze strony kredytobiorcy są adekwatne do jego relacji z danym bankiem. Jeżeli posiadamy konto w banku, w którym chcemy ubiegać się o kredyt to będzie potraktowani na nieco lepszych warunkach. Bank doceni nasze regularne wpływy i lojalność, dlatego kredyt często otrzymamy bez dodatkowych „świstków” z pracy. Dobrze więc by było, gdyby oferta ta była najlepsza na rynku. W tym roku większość powinna być na porównywalnym poziomie – jeżeli chodzi o ostateczne koszta.
