Jacek Rostowski, obecny minister finansów rządzie Donalda Tuska, ocenia, że Europa i samo euro nie wyjdzie z kryzysu, jeśli Europejski Bank Centralny nie zdecyduje się na podjęcie interwencji. Brak decyzji ze strony EBC pociągnie za sobą prawdziwą katastrofę dla całej strefy euro.
Niebezpieczeństwo dla Unii Europejskiej
Brak wspólnej waluty i jej rychły upadek jest w wielu przypadkach równoznaczny z silnym ciosem dla struktur Unii Europejskiej. Niemiecka kanclerz, Angela Merkel wyraziła nawet opinię, że upadek euro może w najgorszym razie pociągnąć za sobą upadek Unii Europejskiej. Nie można dopuścić do takiej sytuacji, zwłaszcza, że Wspólnota jest uważana za gwaranta pokoju na Starym Kontynencie.
Nie bez znaczenia jest to, że zlikwidowanie unii walutowej stałoby się ogromnym kosztem dla gospodarki europejskiej, któremu mogłaby ona nie podołać. Doszłoby w takim razie do klęski gospodarczej, porównywalnej do Wielkiego Kryzysu z lat 30-stych ubiegłego stulecia.
Brak radykalnych działa
Odwlekanie podjęcia wiążących decyzji dotyczących strefy euro działa na jej niekorzyść. Z tygodnia na tydzień rośnie niebezpieczeństwa upadku wspólnej waluty, a jeszcze we wrześniu eksperci oceniali, że „wyjdzie ona na prostą”. Istnieje niebezpieczeństwo tego, że kryzys finansowy, którym ogarnięta jest Grecja i Włochy, a ostatnio także i Hiszpania, rozprzestrzeni się na kolejne kraje. Tylko interwencja Europejskiego Banku Centralnego byłaby w sanie zatrzymać pojawiające się, realne zagrożenie. Alternatywą dla interwencji może być Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej.
