Nikt nie chce nas tak naprawdę zbytecznie straszyć, ale nieoficjalnie coraz więcej ekonomistów mówi o tym, że jeśli świat nie zacznie zmierzać w przeciwnym kierunku, to czeka nas powtórka Wielkiego Kryzysu z 1929 roku. To nie przelewki, ponieważ pomimo tego że amerykańska gospodarka radzi sobie coraz lepiej, to Europa coraz bardziej pogrąża się we własnych długach.
Wygląda więc na to, że zarówno przyczyny, jak i skutki będą takie same. Zmieni się tylko miejsce akcji – zamiast USA będzie to Stary Kontynent – twierdzą specjaliści. Podobny pogląd wyraża także jeden z najsłynniejszych graczy na Wall Street – George Soros. Jego zdaniem Niemcy podążają w złym kierunku twierdząc, że Europa powinna coraz bardziej oszczędzać. Eksperci twierdzą, że powinno być wręcz odwrotnie. Jedynie ogromne zastrzyki finansowe dla rozmaitych instytucji i osób prywatnych pomogą zwiększyć popyt na towary i usługi. Inaczej grozi nam zapaść – mówią. Mało kto to jednak rozumie, przez co poszczególne europejskie kraje coraz bardziej „wysysają” pieniądze z rynku podnosząc podatki – kwituje Soros. Jak jednak powszechnie wiadomo – pieniądz nigdy nie śpi. Nawet pozostawiony obywatelowi w postaci niższego podatku tak czy inaczej trafi w końcu do obiegu światowej gospodarki. Dzięki temu nie tylko da zarobić danemu przedsiębiorstwu, ale i wspomoże potrzebujących, ponieważ dzięki temu na świecie będzie więcej miejsc pracy. Najgorsze może być jednak to, że jeśli Grecja rzeczywiście upadnie, to Włosi i Hiszpanie masowo rzucą się do swoich banków po wypłatę oszczędności. Problem w tym, że banki przeważnie posiadają jedynie 10% środków w gotówce. Bardzo możliwe więc, że nie starczy pieniędzy dla wszystkich.
Z jednej strony warto więc nie straszyć obywateli ewentualnymi skutkami obecnego kryzysu, a z drugiej musimy podkreślać to, że jedynie poważna stymulacja globalnej gospodarki może jej pomóc. Inaczej czeka nas prawdziwa recesja i brak rozwoju przez najbliższe kilkanaście, a może i nawet kilkadziesiąt lat – podkreślają ekonomiści.
