Po aż sześciu sesjach spadkowych ceny miedzi w Londynie ponownie rosną. W dostawach trzymiesięcznych na LME trzeba zapłacić 8 396,50 USD. To wzrost ceny o aż 2,7%.
Niewiele lepiej jest w Nowym Jorku, gdzie funt miedzi zdrożał o 1,6% do poziomu 3,774 USD. Pomimo małych podwyżek najdrożej jest w Szanghaju, gdzie za tonę surowca trzeba zapłacić 59 500 juanów, czyli 9 451 USD. Wzrosty cen spowodowane są głównie ciągłymi zawirowaniami w Europie, a także „poluzowaniem” lokalnego rynku bankowego przez Chiny. Chcą one coraz bardziej lokować w swoje banki, a tym samym we własną gospodarkę. Specjaliści upatrują w tym posunięciu wzrostu tempa rozwoju gospodarczego Państwa Środka. Powszechnie bowiem wiadomo, że masowo zamawia ono miedź do produkcji elektroniki. Nawet nasz rodzimy KGHM podpisał jakiś czas temu wieloletni kontrakt na dostawy surowca do Chin. Jest to spowodowane rosnącą pomimo kryzysu produkcją przemysłową. Coraz więcej inwestorów lokuje w rynek surowcowy wierząc, że przyniesie on w najbliższym czasie solidne zyski.
Jak widać pomimo kryzysu rynek surowcowy i tak się rozwija całkiem nieźle. Niektórzy upatrują w nim kolejnej banki spekulacyjnej. Pytanie tylko, czy słusznie.
