Ostatnie dane pokazują jasno, że wysokie ceny ropy naftowej na światowych rynkach nie utrzymają się zbyt długo. Pod koniec tygodnia za baryłkę lekkiej, słodkiej ropy West Texas Intermediate trzeba zapłacić na NYMEX w Nowym Jorku 108,42 USD. To spadek o aż 42 centy.
Jeszcze większy spadek cen „czarnego złota” zanotowano dziś w Londynie, gdzie baryłką na ICE Futures potaniała o 58 centów – do poziomu 125,62 USD. Wszystko przez to, że inwestorzy uwierzyli w stabilizację światowych rynków – przynajmniej na razie. Choć nic nie jest nadal pewne, to choć na chwilę z horyzontu zniknęły pogrążone w kryzysie kraje, takie jak Grecja, Włochy czy Hiszpania. Dodatkowo wygląda na to, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny całkiem nieźle radzą sobie podczas kryzysu gospodarczego. Niektórzy wierzą wręcz w to, że to właśnie USA jako pierwszy kraj wyjdzie z gigantycznej spirali zadłużenia zarówno państwa, jak i społeczeństwa. Wszystko to przekłada się na wzrosty lub spadki ceny ropy naftowej, która w związku z ostatnimi zawirowania wokół dostaw surowca z Iranu drastycznie podrożała do nieco ponad 125 USD za baryłkę.
Eksperci prognozują, że następny tydzień przyniesie raczej korektę na rynku surowcowym. Zwyżki na rynku ropy naftowej były ostatnio bowiem tak duże, że rynek w końcu musi się uspokoić.
