Odkąd na polskim rynku pojawiła się możliwość „zaciągnięcia” odwróconej hipoteki, to w sieci coraz więcej jest zarówno za, jak i przeciw na temat tego typu rozwiązania. Z pewnością pozwala ono na zwiększenie dochodu na emeryturze. Pytanie tylko, czy warto przepisać mieszkania dla banku w zamian za comiesięczną rentę?
Na początek warto podkreślić, że bank nigdy nie wypłaci nam całej wartości nieruchomości. Jest to po prostu związane z tym, że musi on na tym coś zarobić. Okazuje się jednak, że tego typu rozwiązanie praktycznie nigdy nie jest dla emeryta opłacalne. Nawet przy nieruchomości o wartości pół miliona złotych i wieku na poziomie 65 lat klient banku otrzyma od 500 złotych do 1 000 złotych comiesięcznego świadczenia ze strony danej instytucji finansowej. Biorąc pod uwagę, że pożyjemy na emeryturze nawet 30 lat, to bank przekaże nam zaledwie 50-70% wartości nieruchomości. Dużo lepiej jest wynająć mieszkanie za sporą większe pieniądze lub jedynie jego część – np. jeden pokój studentom. Co ciekawe – mężczyzna może liczyć na dużo wyższe świadczenie z odwróconej hipoteki, niż kobieta w tym samym wieku. Powód? Statystyczny przedstawiciel płci brzydkiej żyje dość krótko, przez co banki chętnie oferują odwrócone hipoteki mężczyznom. Wiele osób przysłowiowo przypartych do muru niską emeryturą zgadza się na tego typu rozwiązanie bez dogłębnej kalkulacji. To poważny błąd, ponieważ bardzo często w ten sposób instytucje finansowe pozyskują bardzo atrakcyjne nieruchomości za małe środki.
Choć wokół odwróconej hipoteki stale toczy się wiele pochlebnych pogawędek, to dokładnie przeliczając jej wady i zalety można śmiało powiedzieć, że rozwiązanie to jest przeważnie nieopłacalne. Dużo lepiej jest wynająć część nieruchomości. Na polskim rynku nie brakuje jednak amatorów nowych rozwiązań finansowych, przez co rynek odwróconych hipotek w naszym kraju ma się jak na razie całkiem nieźle.
