Indeksy na Wall Street zniżkowały wczoraj trzeci dzień z rzędu. Wszystko przez taniejące metale i ropę naftową. Co prawda tydzień do tygodnia zmalała o kilka tysięcy liczba bezrobotnych w USA, ale analitycy prognozowali kilkukrotnie większy spadek.
Główne indeksy giełdowe zakończyły notowania na poziomie:
- S&P500 – spadek o 0,16%
- Dow Jones Industrial – wzrost o 0,15%
- Nasdaq – spadek o 0,31%
Zdaniem specjalistów wczorajsze notowania na nowojorskim parkiecie to nic niepokojącego. Kończy się obecny kwartał, wszyscy oczekują nowych wyników i trendów na rynku. W związku z tym inwestorzy z całego świata wyprzedają swoje udziały w spółkach oraz zamykają kontrakty terminowe. Nadzieje na najbliższe dni są spore, ponieważ w Stanach Zjednoczonych spada powoli bezrobocie i rośnie PKB. Jeśli podnoszącej się z dołka amerykańskiej gospodarki nie dobije zbyt wysoka inflacja, to początek kwietnia powinien być bardzo udany.
Już po weekendzie przekonamy się, jak będzie wyglądał rozkład sił na rynku. Obecnie specjaliści obawiają się raczej tego, jak bardzo kolejne spadki w Nowym Jorku będą oddziaływać na dzisiejsze notowania w Europie. Od kilku dni także Stary Kontynent – w ślad za Wall Street – jest cały czerwony. Za kilka godzin przekonamy się, czy europejskie indeksy przełamią złą passę.
