Ostatnio nie opisywana Portugalia zdaje się wracać do łask po tym jak dystrybutorzy farmaceutyków wstrzymali dostawy do kilku zadłużonych placówek publicznej służby zdrowia. Według wstępnych wliczeń dług jej opiewa na ponad 5 mld euro. Kryzys w Portugalii nie odpuszcza i zdaje się być równie silny co w innych krajach. Informację o długu publicznej służby zdrowia oświadczył sam minister zdrowia – Paulo Macedo. Poinformował on także, że dług dotyczy jedynie dostawców leków oraz sprzętu medycznego. Zobowiązania dla wobec samych producentów i dystrybutorów środków farmaceutycznych wynoszą już niemal 1,9 mld euro. Portugalski resort zdrowia jest zaniepokojony tym faktem, gdyż w ostatnim półroczu dług ten zwiększył się o ponad 300 mln euro. Portugalski dziennik Publico stwierdził, że w okresie od stycznia do czerwca bieżącego roku publicznym placówkom udało się spłacić jedynie 120 mln euro długu. To stanowczo za mało, szczególnie gdy dowiemy się skąd te środki tak naprawdę pochodziły – z bankowych funduszy emerytalnych. Z kolei inny portugalski dziennik – Diario de Noticias – informuje na temat poważnych problemów jednego z szpitali w podlizbońskiej Almandzie – szpital Garcia da Orta.
Dziennik informuje, że szpitale położone w pobliżu mają poważne problemy z nabyciem medykamentów – przykładowo niedobór gazików opiewał na kwotę 260 tysięcy euro i do tej pory nie spłacił on swoich zobowiązań wobec dostawców opatrunków. W obliczu coraz większych trudności to ministerstwo zdrowa musi przejąć odpowiedzialność za nieudolność publicznych placówek zdrowia. Ministerstwo planuje więc redukcje placówek służby zdrowia oraz znacznego ograniczenia personelu medycznego – w wyniku tej decyzji zamknięta zostanie największa placówka położnicza w kraju, stołeczny szpital Alfredo Costy. Eksperci są przekonani, że zwolnienie personelu medycznego jest w tym kraju nieuniknione. Według wstępnych wyliczeń co najmniej 1245 lekarzy jest w tej chwili „zbędnym balastem”.
