Niemcy są krajem, w którym nie obowiązuje jako taka płaca minimalna, dlatego funkcjonujący tam przedsiębiorcy często dopasowują ją do sytuacji gospodarczej w kraju czy danym regionie. Niektórzy jednak wykorzystują tą furtkę, by dopasować świadczenia do możliwie jak najniższych, przez co wielu tamtejszych obywateli nie starcza na podstawowe utrzymanie.
Niemiecki rząd rozważa więc propozycję wprowadzenia płacy minimalnej, która mogłaby pomóc osobom, która choć mają pracę to nie są w niej stanie się utrzymać – z pewnością będzie to jeden z głównych tematów kampanii wyborczej w Niemczech, tuż przed końcowymi wyborami. Propozycja ta padłe ze strony opozycji, która domaga się ustalenia stałe płacy minimalnej dla wszystkich w kraju. Zarówno Patia Zielonych, jak i partia SPD żądają, by płaca minimalna była na poziomie 8,5 euro za godzinę. Nie zmienia to jednak faktu, że pod tym względem Niemcy są daleko w tyle za innymi krajami – nawet Polską. Praktycznie w całej Unii Europejskiej jest ustalona pewna płaca minimalna, do której trzeba się stosować. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie płaca minimalna funkcjonuje już od lat 30 – twierdzi Peer Steinbruck. Z początku rząd niechętnie podchodził do kwestii ustalenia pracy minimalnej w kraju, jednak od kilkunastu dni można zauważyć zmianę, która bez wątpienia podyktowana jest walką o późniejszy elektorat.
Merkel podkreśla jednak, że nie jest rolą polityków, by ustalali płacę minimalną. Nie zmienia to jednak faktu, iż w Niemczech osób pracujących za najniższe wynagrodzenie jest blisko osiem milionów – jest to prawie jedna czwarta kraju. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że niezwykle ciężko jest ustalić jedną płacę minimalną dla wszystkich regionów i we wszystkich różniących się od siebie branżach.
